W 17. kolejce Lotto Superligi faworyzowana Energa KTS przegrała w Ostródzie z grającą w krajowym składzie drużyną Morlin 1:3. W zespole Grzegorza Adamiaka zawiedli wszyscy zawodnicy.
Obie drużyny przystąpiły do tego pojedynku osłabione. O wiele większe braki był w ekipie gospodarzy, która musiała sobie radzić bez Tzu Hsiang Hunga, tajwańskiego lidera zespołu Morlin. Energa KTS wystąpiła w Ostródzie bez Hana Chuanxi, ale i tak była zdecydowanym faworytem pojedynku.
Już pierwszy mecz pokazał, że nawet w krajowym składzie, zespołu Morlin nie można lekceważyć. Abdel Kader Salifou, kóry miał być motorem napędowym Energi KTSu, niespodziewanie gładko przegrał z Marco Golla 0:3 (11:7, 11:6, 11:6).
Golla zagrał bardzo dobry pojedynek. Na początku Salifou obrał złą taktykę, potem gdy mecz nie układał się po jego myśli, wkradła się nerwowość. To z kolei pozwoliło rywalowi uwierzyć, że jest w stanie pokonać tenisistę z Francji i wykorzystał swoją szansę – podsumował Grzegorz Adamiak, trener Energi KTS.
Nadzieję kibicom toruński przywrócił Tomasz Kotowski. Jego rywalem był Kamil Dziadek, który w tym sezonie nie wygrał jeszcze żadnego pojedynku w Lotto Superlidze. O ile pierwszy set był jeszcze wyrównany i „Kotek” wygrał 13:11, to z każdą kolejną partią torunianin z coraz większą łatwością budował swoją przewagę. Drugiego seta zwyciężył 11:7, a w trzecim rozgromił Dziadka pozwalając mu zdobyć tylko 2 punkty.
Gdy wydawało się, że wszystko wróciło do normy i torunianie pójdą za ciosem, przykrą niespodziankę sprawił toruńskim kibicom Konrad Kulpa. Po zaciętym pojedynku kapitan Energi KTS uległ Kacprowi Petasiowi 2:3.
To był słaby mecz w wykonaniu „Kulpiego”. Ponownie problemem Konrada był serwis, który był bardzo niepewny. Jego pierwsze podanie nie było atutem, nie tworzyło przewagi i głównie z tego wynikała porażka – analizował szkoleniowiec zespołu toruńskiego.
Energa KTS przegrywała więc 1:2 i przed trudnym zadaniem stanął Tomasz Kotowski od którego zależał los całego pojedynku. Tylko wygrana przedłużała szanse na korzystny rezultat. Rywalem torunianina była Marco Golla. Zawodnik Morlin Ostróda grając bez presji okazał się lepszy wygrywając 2:1. Co prawda Kotowski dobrze rozpoczął, zwyciężając pierwszego seta 11:5, ale dwa kolejne padały łupem tenisisty Morlin.
W przypadku Tomka, już nie pierwszy raz widać było, że po dobrym początku, zaczyna grać pasywnie i słabo. Zamiast iść za ciosem „usztywnia się” i oddaje inicjatywę. To jest problem. Jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem pojedynku, nie zakładaliśmy porażki, a już na pewno takiej za trzy punkty. Wracamy do Torunia i bierzmy się do pracy, już w niedzielę czeka nas kolejny mecz, tym razem w Zielonej Górze. Będzie szansa na rehabilitację – powiedział Grzegorz Adamiak.