Wspierają Nas

  • Barki na wiśle
  • Manekin
  • Stary rynek 25 apartamenty
  • Miasto Toruń
  • msit
  • Butterfly
  • Dom Pizzy i Tapas
  • Enet
  • Kujawsko-pomorskie
  • Energa
  • Eko goods

{gallery}8{/gallery} W derbowym pojedynku Energa Manekin, grając w polskim składzie, przegrała we własnej hali z Lotto Zooleszcz Gwiazdą Bydgoszcz 0:3. Choć wynik tego nie oddaje, to torunianie dzielnie walczyli, a dwa pojedynki kończyły się dopiero po pięciu setach. Oba niestety wygrywali zagraniczni liderzy zespołu znad Brdy.

Już od kilku dni było wiadomo, że torunianie w meczu derbowym wystąpią w polskim składzie. Przeciwko bydgoszczanom nie mógł zagrać Taimu Arinobu, który z przyczyn osobistych musiał wrócić do Japonii. Do Tomasza Kotowskiego i Konrada Kulpy dołączył więc Damian Węderlich i to popularny „Wędka” rozpoczął rywalizację jako pierwszy. Jego rywalem był jedyny Polak w składzie Lotto Zooleszcz Gwiazdy, Artur Grela. Zawodnik z Bydgoszczy wygrał to stracie 3:0 (13:11, 11:9, 11:5). Kluczowy dla losów pojedynku okazał się pierwszy set.

- W pierwszym secie prowadziłem już 10:8, ale nie udało mi go wygrać – powiedział Damian Węderlich. - Zwycięstwo dodało skrzydeł mojemu rywalowi, grał coraz lepiej, a ja wręcz przeciwnie. Ten pierwszy set zadecydował. Wiele razy już grałem z Arturem i bilans pojedynków był wyrównany. Raz wygrywał on, raz ja. Zwykle moim atutem był serwis, ale w tym pojedynku Artur wyjątkowo dobrze odbierał każde moje pierwsze zagranie. To mnie zaskoczyło. Cały czas musiałem, gdzieś szukać punktów, w obronie czy w kontrze. Wszystko szło bardzo ciężko – dodał „Wędka”.

Derbowy pojedynek rozpoczął się więc po myśli gości, którzy objęli prowadzenie 1:0. W drugim meczu Tomasz Kotowski zmierzył się z Viacheslavem Burovem. Rosjanin na pewno był podwójnie zmotywowany przed meczem w Toruniu bowiem miał w pamięci pierwszy pojedynek z tego sezonu, kiedy to głównie z powodu jego słabej postawy bydgoszczanie przegrali we własnej hali z Energą Manekinem 2:3. Tym razem Burov nie zawiódł i pokonał Kotowskiego 3:2 (11:7, 9:11, 11:13, 11:2, 11:7). Przy stanie 2:2 toruńskiemu zawodnikowi odnowiła się kontuzja kolana. Po przerwie medycznej, Kotowski wrócił do gry i dokończył pojedynek, ale nie był w 100% zdrowy.

- Zagrałem mu forhend do bekhendu, on szeroko bekhendem mi odpowiedział „goniłem” piłkę i cały ciężar ciała oparłem na jednej nodze, lekko też się poślizgnąłem – powiedział Kotowski. - Przy kolejnej wymianie poczułem ból i zacząłem utykać, wziąłem czas, udało się trochę rozmasować to miejsce i dokończyłem pojedynek, ale nie mogłem już grać z pełnym zaangażowaniem. Nie mówię, że przez to przegrałem, to nie jest usprawiedliwienie, ale ta sytuacja na pewno mi nie pomogła – dodał.

Energa Manekin przegrywała więc 0:2. W takiej, trudnej sytuacji do stołu podszedł Konrad Kulpa. Jego przeciwnikiem był Minhyuck Cheon. Po zaciętym pojedynku, z wygranej cieszył się Koreańczyk, który pokonał „Kulpiego” 3:2 (7:11, 11:9, 7:11, 11:4, 11:4). Podobnie jak chwilę wcześniej, Kotowski, Kulpa też prowadził już 2:1, ale niestety nie zdołał przechylić szali na swoją stronę. To już kolejny taki mecz torunianina, w którym brakuje tej przysłowiowej „kropki nad i” by zwyciężyć.

- Nie wiem co się dzieje – przyznał Konrad Kulpa. - Staram się nie myśleć o wyniku, podchodzę skoncentrowany do każdej gry. Nie kładę sobie na braki dodatkowej presji, nie skupiam się na tym, że przegrywamy 0:2 i muszę wygrać. Gram dobrze, walczę, daję z siebie wszystko, a przychodzi kolejna porażka 2:3, to już jest frustrujące – podsumował.

Po tej przegranej Energa Manekin spadła na 7 miejsce w tabeli Lotto Superligi. Kolejny mecz torunianie rozegrają 23 lutego. Podejmą wtedy we własnej hali Poltarex Pogoń Lębork.